Rozdział 1

Dostępna jest opcja tego opowiadania na Wattpadzie.
link
--- --- --- --- --- ---
Wojna - piekło każdego czarodzieja. Jedni stali się po niej silniejsi, umieli stanąć na wysokości wielu zadań, słowo "wojna" nie budziło w nich większego lęku. Dobra, nie oszukujmy się... takich jest bardzo niewiele. Ale za to słabszych, którzy ledwo przeżyli ten trudny okres, jest dużo więcej. Strata rodziny i przyjaciół.. nie umieli sobie poradzić z tak wielką odpowiedzialnością.
Mimo to osoby, które gorzej przeżyły wojnę, nie pokazywały tego po sobie. Uczniowie z uśmiechem wrócili do szkoły, a nauczyciele z udawanym entuzjazmem brali się za nauczanie uczniów. Każdy w sercu i umyśle toczył swoją własną wojnę. Pokazać swoje prawdziwe uczucia i wypuścić łzy, czy wciąż udawać, że jest się silnym i kroczyć przez życie z dumnie podniesioną głową? Jedno gorsze od drugiego. Ale czasem takie łzy pomagają, człowiek który się załamie i przegra wewnętrzną bitwę, może się próbować podnieść albo zostać na dnie. Natomiast osoba, która wciąż udaje zadowoloną na zawsze pozostanie zamknięta. Nie otworzy się, bo to oznaczałoby przegraną.
Co Ty byś wybrał?
Większość czarodziei zastanawiała się nad odpowiedzią. Podjęli swoje własne decyzje i kroczyli z nimi przez życie.
Uczniowie pojawili się na peronie 9 i 3/4; za niedługo Hogwart Express miał odjechać i zawieźć uczniów prosto do magicznej szkoły. W tym roku czekało ich wiele pracy. Nowy dyrektor - Minerwa McGonagall, zmieniła odrobinę standardy. Szkołę jeszcze nie w pełni wyremontowano, dlatego - aby żaden dom nie był poszkodowany - wszyscy mieszkali w namiotach (zaklęcie zmniejszająco-zwiększające). Błonia były podzielone na 6 części. Naukową, (tam znajdowały się namioty, gdzie odbywać się miały lekcje), strefę prefektów (czyli ich wspólny salon, gdzie dyskutować mieli o sprawach szkoły oraz ich pokoje). Jeden namiot wydzielony został dla prefektów naczelnych, a reszta otrzymała kolejny. Pozostałe 4 części przydzielone zostały na każdy dom. Uczty natomiast odbywać się miały w szkole. Prócz zakwaterowania dyrektorka zmieniła plan zajęć. Dodała lekcję dla klas 6/7 (muzykę bądź plastykę) oraz każdy uczeń miał codziennie 1,5h "odbudowywania Hogwartu" - w skrócie OH.
Po przybyciu wszystkich uczniów do Wielkiej Sali nadszedł moment podziału pierwszoroczniaków. Mylna nazwa, gdyż (prócz oczywiście młodych uczniów) pojawiło się parę starszych osób. Zapewne przenieśli się z innej szkoły, albo rodzice dopiero po wojnie chcieli posłać swoje pociechy do szkoły.

McGonagall już miała wywoływać pierwszych uczniów, gdy przerwał jej dźwięk otwieranych drzwi, a przez nie weszła jak gdyby nigdy nic Hermiona Granger. Dziewczyna zmieniła się znacznie co zauważyli wszyscy (outfit). Uczniowie nie umieli odlepić od niej oczu, a nauczycieli szczęki już walały się po ziemi. Dziewczyna usiadła obok przyjaciół mówiąc krótkie "cześć, coś mnie ominęło?" i spojrzała na nauczycielkę. Ta lekko speszona zaczęła wyczytywać uczniów.
Tiara przydziału po skończeniu przydzielania najmłodszych zabrała się za pozostałe osoby. Na początek nikt warty uwagi, gdyby nie...
-Caurus Malfoy.
Cała sala nagle ucichła, słychać było pojedyncze szepty "To jego brat?! A może kuzyn?", w głowie Gryfonki rozbrzmiewały podobne myśli "Jak mogłam nie zauważyć?! Przecież są jak dwie krople wody- (tu spojrzała na Dracona, który lekko się uśmiechnął)- To na pewno jego brat... Ale czemu wcześniej nie pojawił się w Hogwarcie?". Jej rozmyślenia przerwał donośny krzyk Tiary.
-Gryffindor!
Wszyscy byli w szoku, nawet sam uczeń. Od zawsze wpajali mu, że będzie w Slytherinie, inna opcja nie miała prawa istnienia, a tymczasem okazało się inaczej. Szczęka jego brata leżała już na ziemi, a oczy wyszły z oczodołów. Mimo, że był w szoku, przepełniała go duma z brata. Nie był złym chłopcem.
Caurus powoli ruszył w stronę stołu Gryfonów, zamyślony i rozkojarzony. Teraz miała zostać przydzielona jego przyszła żona. Owszem, nie mylicie się - rodzice Draco i Caurusa przypisali im przyszłe partnerki. Draco miał być z Pansy Parkinson, którą bardzo lubił, rzekłby, że kochał... ale jak siostrę. Brat Ślizgona przypisany był natomiast Astorii Greengrass*.
-Slytherin!
To było jedyne co usłyszał, gdyż przez dłuższy czas zastanawiał się co powiedzą jego rodzice.
-Pamela Parkinson.
Spojrzał na dziewczynę. Bardzo ją lubił, mógłby nawet powiedzieć, że przyjaźnili się. Dziewczyna według niego była bardzo mądra i ułożona, choć często potrafiła zaskoczyć.
-Ravenclaw!
Ucieszył się, właśnie tam widział przyjaciółkę.
-Dobrze, chciałabym Was powiadomić, iż uczniowie (prócz pierwszaków, którzy otrzymali dziś przydział) będą uczęszczali na 4 rok. Nie ominęło ich nic, ponieważ każdy miał indywidualne lekcje. Proszę o miłe powitanie nowych uczniów.
Rozbrzmiały oklaski.
-Zanim zaczniecie jeść chciałabym powiadomić, że w tym roku opiekunem Gryffindoru będzie Rubeus Hagrid, gajowy oraz nauczyciel Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Nauczycielem OPCM zostaje William Weasley. Przywitajmy go brawami w podzięce za podjęcie tej pracy.
Wszyscy krótko zaklaskali. Jedni byli zadowoleni, inni spodziewali się kogoś innego, natomiast grupa przyjaciół z Gryffindoru była zszokowana.
-Dziękuję za wysłuchanie i życzę smacznego - McGonagall ponownie zajęła swoje miejsce.
-Ron! Czemu nam nic nie powiedziałeś? A Ty, Ginny?- spytał z pretensją Potter.
-Ja nic nie wiedziałam/em- powiedzieli jednocześnie. Na to grupa przyjaciół zaczęła się śmiać, a atmosfera stała się z powrotem lekka. Zaczęli jeść kolację.
W połowie posiłku na podest weszła powtórnie McGonagall.
-Przepraszam za zamieszanie, ale na śmierć zapomniałam. Tegorocznymi prefektami naczelnymi zostają Draco Malfoy i Hermiona Granger. Natomiast prefektem Krukonów zostaje Luna Lovegood, a Puchonów - Zachariasz Smith. Proszę o pojawienie się wymienionych przeze mnie uczniów po kolacji u mnie w gabinecie.
Uczta minęła w zaskakującym tempie, posiłkowi towarzyszył przyjemny gwar śmiechów i rozmów.
Przyjaciele postanowili poczekać w WS na Hermionę, która poszła na spotkanie prefektów. Dziewczyna była miło zaskoczona, że to ona dostała ten zaszczyt i spełni swoje marzenie o tak znaczącej roli w swojej ukochanej szkole. Jedyne co ją zastanawiało to to, jak będzie wyglądała jej praca z Draconem. A co gorsza, jak mają razem wytrzymać pod wspólnym namiotem?!
Kiedy dziewczyna weszła do gabinetu dyrektora, który tuż po remoncie WS został odtworzony, została tam już wszystkich prefektów.
-Przepraszam za spóźnienie- powiedziała speszona, po czym usiadła na jedynym wolnym miejscu (pomiędzy Luną a Ślizgonem).
- Nic się nie stało, Hermiono. Dopiero co weszliśmy- uśmiechnęła się ciepło dyrektorka.
Gryfonka rozejrzała się krótko po pomieszczeniu. Nic się nie zmieniło, prócz znajdującego się w centrum portretu Albusa Dumbledore'a. Uśmiechnął się on do niej zachęcająco.
-Panno Lovegood i Panie Smith, macie mniej obowiązków od naszych prefektów naczelnych, ale czeka was równie dużo pracy. Waszymi wspólnymi zajęciami są patrole, proszę podzielić się co do tego, kto z kim ma takowe czynić i w jakie dni tygodnia. W czwartki robi to Pan Filch, więc ten dzień macie wolny. W święta takie jak Noc Duchów lub Boże Narodzenie macie za zadanie zorganizowanie balu dla klas 4-7. Niedługo będziemy mieli spotkanie odnośnie pierwszej imprezy. Z waszych zadań to tyle, miłego wieczoru.
-Do widzenia- odpowiedzieli równocześnie Puchon i Krukonka, wychodząc i zmierzając do swojego namiotu.
-Draconie i Hermiono, mam nadzieję, że jesteście zadowoleni ze swoich pozycji i żadne z Was nie chce zrezygnować- uczniowie w dlaszym ciągu patrzyli w oczy dyrektorki, co oznaczać miało zgodę. - Dobrze, a więc - prócz zadań pozostałych prefektów - macie prawo odejmować i dodawać punkty oraz dawać szlabany. Mam także do Was prośbę. Jak zauważyliście, w tym roku powróciło wiele zapomnianych zajęć. Czy macie może ochotę przewodzić w lekcjach lub wspomóc w nich nauczycieli?
Uczniowie musieli się zastanowić. Chcieli pomóc nauczycielom, ale wiedzieli, jak wielka jest to odpowiedzialność.
-Zgadzam się, mogę poprowadzić lekcje OH dla pierwszoroczniaków - odpowiedziała po namyśle Hermiona. Nie chciała prowadzić plastyki, gdyż nie miała do niej talentu, a na lekcje muzyki sama chciała uczęszczać. Lekcja OH wydawała się być doskonała, gdyż nie musiała za dużo wtedy robić, a pracując z pierwszymi klasami może je poznać oraz nie krępować się przed znajomymi, że coś zrobiłaby źle. Miała w tym także swoje ukryte cele...
-W sumie to też bym mógł...-wspomniał Ślizgon, który nie odzywał się, od kiedy Hermiona przybyła.
Zdziwił ją jego głos. Był naturalny i neutralny, nie było w nim pogardy ani wyższości. Spojrzała na blondyna. Jego włosy stały się bardziej matowe tak samo jak cały on, oczy jego nie miały w sobie żadnych iskier. Stał się normalny, mogłaby nawet powiedzieć, że niezauważalny. Na pewno już nie zwracałby na siebie takiej uwagi jak niegdyś. Nie wiedziała czy to dobrze, czy może odwrotnie?
Ona sama na pewno zmieniała się na lepsze. Włosy koloru orzechowego teraz spadały kaskadami niczym wodospad na jej plecy. Twarz stała się szczuplejsza, a jej rysy mocniejsze. W oczach świeciły zwykle radosne ogniki. Usta były pełne i malinowe.
Nie była jakoś specjalnie wysoka - miała najwyżej 160 centymetrów wzrostu, ale była za to nad wyraz atrakcyjna i szczupła. Miała delikatne ramiona, duże piersi, płaski brzuch i wcięcie w talii. Jej biodra lekko odstawały. Nogi miała długie i szczupłe.
Podczas wakacji dużo ćwiczyła i spotykała się ze swoimi znajomymi - mugolami. To oni podbudowali jej pewność siebie i pokazali, jak zwracać na siebie uwagę i jak być atrakcyjną. W tym roku postanowiła pokazać swoją zmianę pokazując swoje walory, ubierając jej ulubione crop topy i spodnie z wysokim stanem.
W przeciwieństwie do jej wyglądu, charakter się nie zmienił. Dalej była tą samą Granger wiedzącą wszystko i pomagającą innym.
Po chwili zrozumiała, że wpatruje się w niego i lustruje go wzrokiem od jakiegoś czasu. Jego usta ułożyły się w cyniczny uśmiech, a w oczach zawitało rozbawienie. Kolejny raz tego dnia zdziwiła się. Gdzie pogarda?!
Speszona, szybko odwróciła wzrok i patrzyła wyczekująco na nauczycielkę.
-Dobrze, biorąc pod uwagę, że nie macie kwalifikacji, musicie pracować razem. Proszę - tu macie plan zajęć pierwszych klas - podała im kartkę. - Jeśli macie w tym czasie lekcje, to jesteście z nich zwolnieni. Jestem pewna, że sobie poradzicie. Dobrze... ostatnie zadanie dla Was w najbliższym czasie to oprowadzenie nowych uczniów. Na pewno sobie poradzicie - tu popatrzyła na Dracona. - Dobranoc.
-Dobranoc - odpowiedzieli i udali się do swojego namiotu.
Przed wejściem powiedzieli:
- Świstoklik.
Od razu otworzyły się przed nimi drzwi do ich nowego "domu".
---
*w moim opowiadaniu Astoria jest młodsza od Dracona o 4 lata.
Darkunicornxxx bardzo dziękuję za poprawę błędów, buzi💕💕
Theme by Mia